poniedziałek, 17 lutego 2014
Strona przeniesiona na domenę!
Przeniosłyśmy stronę na domenę: http://subiektywnie-o-azji.pl - od tej pory zapraszamy tam na wszystkie wpisy.
piątek, 10 stycznia 2014
Drama produkt ulokuje
Dziś subiektywnie pisze dla Was Anka – nowa w redakcji.
Oglądałam sobie ostatnio dramę i coś mnie uderzyło. Tak
bardzo, że poczułam potrzebę podzielenia się moją skromną opinią. Od razu
zaznaczę, że to coś, o czym będę się rozwodzić, nie jest jedynie azjatycką
przypadłością, ale tam dopracowano to do perfekcji.
Samsung wydał nowy zegarek, który jest w stanie odbierać i
wykonywać połączenia telefoniczne oraz odczytywać SMSy. Skąd o tym wiem?
Oczywiście z… lokowania produktu. W dramie. Cienka linia pomiędzy dyskretnym pokazaniem
widzom nowego wytworu firmy sponsorującej produkcję, a nachalną jego ekspozycją przesuwa
się coraz bardziej w tą nachalną stronę. Nie chodzi już tylko o to,
żeby produkt na ekranie się pojawił, ukazując logo sponsora. Teraz trzeba
widzowi pokazać, jak daną rzecz można używać. Zegarek działa jak telefon, więc aktorka musi połączenie odebrać, czy przeczytać wiadomość tekstową. Trzeba wykreować potrzebę – skoro wspaniałym
postaciom ze szklanego ekranu designerski zegarek jest niezbędny, to mi pewnie
też się przyda. Chociaż tak zasadniczo… wystarczyłby mi (i każdemu z nas) telefon.
Osobiście śmieję się trochę z lokowania produktów w dramach –
kiedy już człowiek zda sobie sprawę, że ktoś chce mu coś wcisnąć włącza się
jego mechanizm obronny. Ale… Zawsze jest jakieś ale. Nawet jeżeli świadomie
bojkotuje taką zawoalowaną reklamę, to moja podświadomość ją zapamiętuje. I to
pozytywnie, jeżeli drama mi się podobała. Tak więc mimo że zupełnie nie
potrzebuję zegarka, który ma właściwości telefonu (chociażby dlatego, że
zegarka nigdy nie noszę), to zaczynam się nim interesować. I sponsorzy osiągają
to, co osiągnąć chcieli. Trafiają do głowy potencjalnego klienta.
I tak jeszcze chciałam poruszyć dodatkową kwestię z tym tematem związaną: Często azjatyckie produkcje sponsorują sieci kawiarni.
Ich lokale przewijają się więc jako miejsca akcji. Napoje, które są dla nich
flagowe są zamawiane przez bohaterów. Tylko… Dlaczego nikt (albo prawie nikt)
nigdy tego napoju nie wypił? Strasznie mnie to frustruje. Czy one nie są
smaczne? Chyba sieci kawiarni powinny wziąć przykład z Samsunga – jeżeli chcecie
wypromować swoje dobra, to niech aktorzy pokażą, że im smakują! Niech nie
odchodzą od nienapoczętej nawet kawy. Taka jest moja opinia.
A czy Was denerwuje lokowanie produktów w dramach?
wtorek, 7 stycznia 2014
Koszmar Azji: Wojna Chińsko-Japońska
Nawiązując do artykułu o największym koszmarze Azji, który znajdziecie >>Tutaj<<, zaczęłam się zastanawiać co by było gdyby. No właśnie, co by było gdyby wybuchła Wojna Chińsko-Japońska o sporne wyspy Senkaku? Nawet nie zaglądając w linka, którego podałam, słysząc słowa "Chiny", "Japonia" i "wojna", aż nie przyjemnie robi się na żołądku i duszy. Wszyscy mamy nadzieję, że nigdy do takowej nie dojdzie i niech tak zostanie!
Jednak... gdyby. (Aż włos się jeży jak o tym pomyślę!) Patrząc na to jakim wojskiem dysponują te kraje i ich sojusznicy, można by rzec, że byłaby to najgorsza i najbardziej brutalna wojna na całym świecie. Chiny mają Koreę Północną (każdy domyśla się po co, ale o tym nie będziemy dyskutować), natomiast za Japonią murem stoją Stany Zjednoczone.
Jednak... gdyby. (Aż włos się jeży jak o tym pomyślę!) Patrząc na to jakim wojskiem dysponują te kraje i ich sojusznicy, można by rzec, że byłaby to najgorsza i najbardziej brutalna wojna na całym świecie. Chiny mają Koreę Północną (każdy domyśla się po co, ale o tym nie będziemy dyskutować), natomiast za Japonią murem stoją Stany Zjednoczone.
niedziela, 5 stycznia 2014
miss A (미쓰에이) - "Hush" (허쉬)
Witam - tutaj jedna z redaktorek magazynu 'Asia on Wave' - Karolina a.k.a. 잔디
Nic poważnego... nic pobudzającego umysł do ciężkiej pracy i przemyśleń... Nic takiego, co spowoduje zwolnione bicie serca (chyba, że - tej kwestii nie będę rozwijać - to zależy od osobistych preferencji).
Być może niektórym wyda się to zbyt oklepane oraz monotonne - ohh, rozpoczynać linkiem do pioseneczki. Nic prostszego. Jednakże, proszę o chwilę cierpliwości - dopiero się rozkręcam. Uwierzcie - na poważniejsze tematy przyjedzie jeszcze czas z mojej strony.
Tak więc! Rozpocznę czymś melodyjnym... wyłaniającym się z otchłani mroku w jakim utrzymana jest scenografia.
Nie będę ukrywać, że moja przygoda z Koreą rozpoczęła się od koreańskiego popu. Od SHINee przeniosło się na inne sfery i dziedziny powiązane z Koreą.
Jednakowoż - właśnie z popowego zakresu ostatnio męczy mnie jedna piosenka - szczególnie refren. Oczywiście, tematyka kręci się wokół wątku miłosnego, jego tragicznego odłamu... Czasami wydaje mi się, że jak nie wiadomo czemu poświecić tekst - to dlaczego nie pokusić się o wątek "miłość", przecież to się zawsze sprzeda... Na pewno znajdzie się jakaś osoba, która utożsami się z przekazywaną historią.
Pomijają jednak problematykę tworzenia tekstu... Powrócę do danego utworu. Nie pochłania mnie zbytnio teledysk, gdyż przede wszystkim wykreowaną choreografią jakoś nie trafia w osobisty gust... Więc skupiam się jedynie na piosence.
O czym dzisiaj napiszę?
Nic poważnego... nic pobudzającego umysł do ciężkiej pracy i przemyśleń... Nic takiego, co spowoduje zwolnione bicie serca (chyba, że - tej kwestii nie będę rozwijać - to zależy od osobistych preferencji).
Być może niektórym wyda się to zbyt oklepane oraz monotonne - ohh, rozpoczynać linkiem do pioseneczki. Nic prostszego. Jednakże, proszę o chwilę cierpliwości - dopiero się rozkręcam. Uwierzcie - na poważniejsze tematy przyjedzie jeszcze czas z mojej strony.
Tak więc! Rozpocznę czymś melodyjnym... wyłaniającym się z otchłani mroku w jakim utrzymana jest scenografia.
Nie będę ukrywać, że moja przygoda z Koreą rozpoczęła się od koreańskiego popu. Od SHINee przeniosło się na inne sfery i dziedziny powiązane z Koreą.
Jednakowoż - właśnie z popowego zakresu ostatnio męczy mnie jedna piosenka - szczególnie refren. Oczywiście, tematyka kręci się wokół wątku miłosnego, jego tragicznego odłamu... Czasami wydaje mi się, że jak nie wiadomo czemu poświecić tekst - to dlaczego nie pokusić się o wątek "miłość", przecież to się zawsze sprzeda... Na pewno znajdzie się jakaś osoba, która utożsami się z przekazywaną historią.
Pomijają jednak problematykę tworzenia tekstu... Powrócę do danego utworu. Nie pochłania mnie zbytnio teledysk, gdyż przede wszystkim wykreowaną choreografią jakoś nie trafia w osobisty gust... Więc skupiam się jedynie na piosence.
Subskrybuj:
Posty (Atom)